Miedzy Zbruczem a Wisłą,
rozerwany na pól;
ciągną w góry umysły,
a byt wraca na dól.
Już nie szukam pokoju,
wojen też mam więc dość;
przecież ja tu nie rządzę,
ale mam jeszcze głos.
Chociaż obcy i cichy,
prawie niezrozumiały,
natomiast pewny
i niesprzedany.
Kiedyś znałem podobnych,
co zmienili się wraz;
nagle stałem osobno,
naprzeciwko im sam.
Krąg za kręgiem orbitą
krążę świeciło;
krążą ludzi wciąż w kółko,
ich umysły też krążą.
Miedzy Zbruczem a Wisłą,
krążę moje istnienie;
podobno do innych -
bez uzasadnienia...
PS:
Ja nie szukam pokoju,
rozerwany na pól;
lecz wolałbym śmietanki
do kawki na już.
Bo chyba nie istnieje
tu i tam nic a nic
jak biała kawa
od kochanej na świt!
Przed opublikowaniem radzę zapoznać się z zasadami!