polecam / miejsca / artykuły / 2018-2019 Pychowice.info
1) Chłodno
Było chłodno. Słońce, wielkości talerza, rozproszone kawałkami lustrzanymi na powierzchni, wyjadało oczy. To mogło świadczyć tylko o jednym – śniegu biedzie jeszcze więcej. A to, że blisko południa mróz nadal się utrzymywał (a w tym momencie było akurat przed południem) – świadczyło o tym, że już się utrzyma. Wiatr na górskiej ścieżce nie był zbyt odczuwalny, ale widziane z daleka krony drzew na szczycie nie pozostawiali wątpliwości – tam, w końcu drogi, króluje wiatr. Mroźny wiatr z mokrym śniegiem, zamierzającym w lód gdy tylko dotyka twarzy. Nie było widać nic a nic, oprócz zaśnieżonych drzew, białych na białym konturów gór, zaśnieżonej ścieżki na zaśnieżonym podgórze i pary z ust kradnącej ciepło. Było pięknie! Najbliższa wioska, pozostała z tyłu, co najmniej dwa razy dalej ostatniej koliby przed szczytem – więc, wracać bez sensu, równocześnie iść dalej, opuszczając kolibę – też nie wypada…
Czy moja córka, gdy wyrośnie, otrzyma ode mnie zezwolenie na sylwestrową wycieczkę na Pop-Iwan – jeden z najwyższych szczytów górskich w Karpatach, oddalony od miejsc zamieszkanych i wiadomy jak diabelskie miejsce, ponieważ jest najwilgotniejszym miejscem w tej części świata? Pewnie, że nie. Zresztą, czy będzie ona pytać mnie o takim zezwoleniu? Ponadto idąc w pochód z chłopakiem, który już niejednokrotnie chodził w góry. Wątpię. Dlatego muszę nauczyć ją wszystkiemu, żeby nie zginęła, i poradziła sobie i temu chłopcu, czy dziewczynie, czy kto tam będzie. Musze nauczyć ją rozumieć góry, nie przeciwstawiać się naturze, ale zrozumieć ją, zrozumieć jej piękno i moc, i móc przetrwać w górach. Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo – może zdążyć się, że kompanion zaprowadzi ją w dalekie wysokie góry tylko po to, żeby oświadczyć się i złożyć propozycję którą ona musi będzie zaakceptować, czyli – dokładnie tak, jak to zrobił jej ojciec z jej mamą!
2) Ciepło
...Było ciepło. Słońce ukryte wysoko w kronach. Cieni drzew i wszechobecny mech działali odświeżająco, ale tego było za mało. Rozpoznawszy znak, ja zszedłem ze ścieżki. W ślad za mną z górskiego szlaku zeszła jeszcze trójka (w tym – moja żona) i pies. Tutaj, pomiędzy dwoma grzbietami, służącymi granicą dla dwóch grup etnicznych (Hucułów a Bojków, którzy wzajemnie nie bardzo się lubią), na zalesionym stoku mieści się niewielkie jezioro Rosachan z wodą pitną. Podobno najczyściejszą w Europie! Bajkowe miejsce, innego takiego na tej Ziemi nie ma...
Od rana padało. Drobny, ale niezwykle chłodny deszcz. Niedługo po tym, jak wróciliśmy na szlak, spotkaliśmy dwóch chłopaków spod Krakowa, którzy byli taki odważni, że zamierzali przejść przez Karpaty z jedną mapką na liście A4. Tym czasem deszcz narastał. Przed nami widniało się Jajko Ilemskie – góra na środku drogi pomiędzy Osmołodą a Przełęczą Wyszkowską. Padał deszcz, był środek lata, za nami niemal polowa drogi. I my wróciliśmy, i mieliśmy szczęście. Chociaż uświadomiliśmy to później, znacznie później, - po tym, jak za nami padł most w Peregińskim, po tym jak stało wiadomo, że szosa na Przełęcz Wyszkowską zamknięta, po tym jak w mediach zawiadomili, że 26 osób nie przeżyli powódź lata 2008.
3) Pięknie
...Było pięknie. Pogoda dopasowała w sam raz! Wracając z rodzinką (czyli żoną, córką, kotkiem) z rodzinnych Bieszczad do Krakowa zajechaliśmy na Słowacką stronę – tuż obok granicy, pobliżu Svidnika mieści się wieża widokowa (właśnie ze Svidnika pochodzi mąż cioci Olgi, córki dziadka Mikołaja, która po wojnie mieszkała w Stanach i zmarła w roku 2008, o czym powiedziała ciocia Mary-Jane, córka babci Heleny, która urodziła się z polskiej strony przygranicznej wieży – a dokładnie - w Moszczańcu w czasie wojny, ale mieszka w Kanadzie, a powiedziała to swojemu bratańcu Michałowi mieszkającemu w Galicji Wschodniej, anektowanej przez USSR, za pośrednictwa jego córki Viry, zamieszkałej w Krakowie)...
Otóż, było pięknie. Na ziemi – brak uczucia, że jesteś w górach, ale na górze (wieżycy), gdy patrzysz na olbrzymie górskie fali pokryte lasem, nagle przychodzi uświadomienie, że akurat tutaj po jednej stronie są Karpaty Wschodnie, a po drugiej – Zachodnie. I, że, tak czy inaczej, twoje życie trwa obok tych gór – od niziny przy Okapach Św.Trójcy do szczytu Gerlachu. I należy ich rozumieć, bać się i kochać, to znaczy – żyć pomiędzy gór.
Przed opublikowaniem radzę zapoznać się z zasadami!